Szukając przepisu na kokosanki oczywistą opcją było zapytać o radę moją Babcię. Babcia jest moim ekspertem kulinarnym, nieocenionym specem od wypieków i ostatnią deską ratunku, kiedy podczas pieczenia coś idzie źle. Pamiętam, że w dzieciństwie Babcia zawsze miała u siebie kokosanki, które serwowała do kawy w kryształowej miseczce i które bezkarnie można było podjadać. Zadzwoniłam do Babci z pytaniem o przepis i runął jeden z mitów mojego dzieciństwa. Okazało się, że Babcia kokosanki kupuje w piekarni! :) Jakoś nigdy nie przyszło mi to do głowy.
Odmian kokosanek jest sporo. Mogą być pieczone jak ciasteczka z mąką i całymi jajkami, ale mogą też bardziej przypominać małe beziki i ja zdecydowałam się na tę opcję. Są mniej zbite i bardziej kruche. I jakoś tak bardziej przypominają kokosanki mojego dzieciństwa, więc chyba sentyment wygrał.
Z podanych składników zrobiłam dwie pełne blaszki – ok. 24 kokosanek.
Jeśli zastanawiacie się co zrobić z żółtkami, które zostaną Wam po pieczeniu kokosanek, zapraszam do zajrzenia do przepisu na domowe Raffaello na krakersach lub na któryś z przepisów na domowe pączki: np. takie urocze serduszka z Nutellą, malutkie donuty lub czekoladowe pączki Oreo :)
Składniki:
2 białka
120 g cukru
150 g wiórków kokosowych
+ opcjonalnie kilka kropel ulubionego aromatu do pieczenia
Jak zrobić kokosanki?
Jajka wyciągamy wcześniej z lodówki, dobrze, żeby były w temperaturze pokojowej, wtedy łatwiej będzie je ubić.
Rozdzielamy białka od żółtek. Ubijamy białka na gęstą pianę dodaję po trochu cukier.
Do ubitej piany dodajemy kokos i delikatnie mieszamy sylikonową szpatułką.
Kokosanki możemy wykładać na blaszkę za pomocą dwóch łyżeczek (potem będzie można nieco je wyrównać, żeby miały ładniejszy kształt).
Jeszcze lepiej do tego zadania nada się nabieraczka do lodów.
Kokosanki pieczemy w piekarniku rozgrzanym na 160 stopni przez ok. 20 minut – gotowe powinny być zarumienione, chrupiące z zewnątrz i delikatne w środku.
Smacznego!
Po więcej słodkich zdjęć zapraszam na mój Instagram :)